Każdy dorasta z wizją swojego wymarzonego domu – czasem jest to tętniące życiem towarzyskim mieszkanie w centrum miasta, czasem cichy domek na uboczu otoczony bujnym ogrodem. Z ekonomicznego punktu widzenia trudno jest jednoznacznie ocenić, czy lepszą decyzją jest zakup mieszkania, czy inwestycja w wolnostojącą nieruchomość na przedmieściach. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy – i to nie tylko finansowe.
Dom czy mieszkanie? Oto jest pytanie!
Temat dom czy mieszkanie od zawsze budzi silne emocje, dlatego kwestie kosztów nabycia, utrzymania i życia w przypadku obydwu rozwiązań zostały już wielokrotnie przeanalizowane pod każdym możliwym kątem – pozostając wciąż bez jednoznacznej odpowiedzi. Jest jednak kilka faktów, które mogą posłużyć jako punkty odniesienia na początek. Koszty zakupu mieszkania w mieście przewyższają koszty zakupu domu na przedmieściach. Mieszkania z dobrą lokalizacją w Łodzi osiągały w 2019 ceny 5,5 do 6,5 tys. zł/mkw., podczas gdy domy na obrzeżach miasta to koszt rzędu 4 tys. zł/mkw. Rachunek wydaje się prosty – jeśli dysponujemy środkami na średnie mieszkanie w centrum, stać nas jednocześnie na spory dom na przedmieściach. Jeśli z kolei chodzi o utrzymanie i eksploatację, dom jest bardziej wymagający. Zakładając, że budynek jest nowoczesny i zaprojektowany pod kątem optymalizacji kosztów np. ogrzewania i zużycia energii, może to być przy tej samej liczbie domowników różnica 200 zł miesięcznie.
Rachunek ekonomiczny i towarzyski
Co jeszcze należy dopisać do rachunku osób, które decydują się na własny dom? Nawet jeśli koszty zakupu mieszkania są początkowo wyższe, to w ciągu kilku lat kwota, którą zaoszczędziliśmy na początku zostanie... wyjeżdżona. W dyskusji dom czy mieszkanie musimy liczyć się z tym, że jeśli skusił nas większy metraż kosztem większej odległości od miasta, w ciągu najbliższych lat przyjdzie nam zapłacić za tę wygodę godzinami spędzonymi w samochodzie i złotówkami „wlanymi” do baku. Nie bez powodu przedmieścia lub małe miejscowości z zabudową jednorodzinną, które znajdują się na obrzeżach dużych aglomeracji, często nazywane są sypialniami miast, z którymi graniczą. Jako takie nie posiadają miejsc pracy czy całej niezbędnej infrastruktury oświatowo-opiekuńczej, więc ich mieszkańcy zmuszeni są dojeżdżać do firm i odwozić dzieci do szkół, czy na zajęcia dodatkowe. Nie wspominając o całej kulturalnej i towarzyskiej sferze życia, która również pozostaje często jedynie w zasięgu... samochodu. Zwolennicy posiadania domu, często cenią sobie jednak wyżej swobodę oraz własną przestrzeń i są w stanie znieść niedogodności związane z dojazdami. Co jednak, jeśli udałoby się znaleźć odrobinę prywatności – w mieście?
Na co zwrócić uwagę przy zakupie mieszkania?
Czy mieszkanie pod względem komfortu może konkurować z domem? Choć większość osób jest gotowa powiedzieć od razu nie, warto przyjrzeć się uważnie temu, co dzieje się na rynku nieruchomości. – Należy wziąć pod uwagę zmiany, które zaszły we współczesnym podejściu do budownictwa wielorodzinnego. Deweloperzy zdają sobie sprawę ze zmieniających się oczekiwań, dlatego dla nowo powstających osiedli szukają lokalizacji, które pozwolą im zaoferować mieszkania w cichej okolicy. Sam typ mieszkań również uległ diametralnej zmianie i obecnie w ofertach znaleźć można lokale o powierzchni nawet 100 mkw. – mówi Anna Osińska z Biura Sprzedaży ART MODERN. Jeśli uważnie przejrzymy katalogi rynkowe zauważymy, że przestronne mieszkania z dwoma balonami (czy własnym ogródkiem w przypadku poziomu zerowego) nie są wcale rzadkością. Jeśli szukamy prywatności w mieście zbliżonej do tej, którą daje aranżacja przestrzenna domu, coraz częściej u deweloperów możemy znaleźć mieszkania dwupoziomowe. Dodatkowo jeśli jest to mieszkanie blisko strefy zielonej, a projektant dobrze zaplanował wspólną przestrzeń, jest duża szansa, że poczujemy się na osiedlu nie tylko bardziej u siebie, ale będziemy się cieszyć się oddzieleniem od zgiełku miasta.
Zakup mieszkania, choć niekiedy stanowi droższą inwestycję w przeliczeniu na metr kwadratowy, ma szansę się zwrócić – w mniejszych rachunkach ze stacji benzynowej, nerwach zaoszczędzonych na dojazdach, czy czasie zaoszczędzonym na wszystkich naprawach i czynnościach porządkowych, które zrobi za nas spółdzielnia lub wspólnota mieszkaniowa. Nie każdy jednak jest w stanie zgodzić się na taki kompromis, a jego serce wciąż będzie wyrywało się za miasto. I nie ma w tym nic złego. W końcu pytanie „dom czy mieszkanie?” to jedno z najbardziej osobistych i nierozstrzygalnych pytań na poziomie racjonalnej argumentacji.